Balans - Paluch

Balans

Paluch

00:00

04:30

Similar recommendations

Lyric

BOR, BDF, oh

Czerwony Dywan, yeah

AP is flexin'!

Nadal nie lubię upałów, wypatruję ciągle deszczu

Nie lubię garniaków, wychowany w świecie dresów

Tu, gdzie ginie przyjaźń przez odrobinę cash'u

Ja odnajduję balans

Nie zmieniłem się za bardzo, ziomek, czuję to codziennie

Znowu w droższym sklepie ochroniarze są mym cieniem

I nie mam aspiracji, żeby coś im udowadniać

Znam swoją wartość, utrzymuję balans

Jak wbiłem do salonu po samochód po raz pierwszy

Patrzyli jakbym się niechcący odciął od wycieczki

Dziś patrzą już z uśmiechem jak wymieniam gablotę

Oni się nie zmienili, tylko widzą we mnie flotę

Dziś idę na zebranie, tym razem jako rodzic

Połowa starych siedzi z miną jakbym miał ich pobić

Często czują się mądrzejsi, bo mają korpo gajer

Lecz ich dziecko rzuca mięsem, moje są wychowane

Ja lubię dobre żarcie, lecz nie sztywne restauracje

Zawsze krzywo patrzą, gdy wbijam tam w Air Maxie

Mierzy mnie typek w lakierkach, lejąc wódę do kielicha

Wpierdolił to ze smakiem, wieśniak nie zostawił tipa

Nadal nie lubię upałów, wypatruję ciągle deszczu

Nie lubię garniaków, wychowany w świecie dresów

Tu, gdzie ginie przyjaźń przez odrobinę cash'u

Na zerwanych linach odnajduję balans

Nadal nie lubię upałów, wypatruję ciągle deszczu

Nie lubię garniaków, wychowany w świecie dresów

Tu, gdzie ginie przyjaźń przez odrobinę cash'u

Na zerwanych linach odnajduję balans

Kiedyś przed hotelem w Gdyni, chwilę po Juwenaliach

Zaczął nam ubliżać z dupą naćpany baran

Byliśmy w siedmiu, mógł szybko zjechać na OIOM

Lecz mam idealny balans, pewności z dojrzałością

Co weekend w klubie obce typy w stylu random

Chcą zdobywać punkty ścieżką i gangsterską gadką

My całą bandą spokój trzymamy ciśnienie

Cierpliwość to jest sztuka, rośnie razem z doświadczeniem

Gdy proszą o atencje, ubliżając w komentarzach

Mówię, ziomuś, tylko spokój, jak wujek dobra rada

Samiec alfa to jest gracz, wyczuwa frustrata

Samiec alfa to jest gracz, nigdy nie liczy na farta

Nauka to skarby w życiowej szkole jak kujon

Tu porażki to wykłady, lamusy tego nie kupią (śmiecie)

Tego nie kupią, dla nich ceny niewidoczne (nigdy)

Tego nie kupią, studiują życie zaocznie

Nadal nie lubię upałów, wypatruję ciągle deszczu

Nie lubię garniaków, wychowany w świecie dresów

Tu, gdzie ginie przyjaźń przez odrobinę cash'u

Na zerwanych linach odnajduję balans

Nadal nie lubię upałów, wypatruję ciągle deszczu

Nie lubię garniaków, wychowany w świecie dresów

Tu, gdzie ginie przyjaźń przez odrobinę cash'u

Na zerwanych linach odnajduję balans

Nieważne czy śpisz na hajsie i jak masz w życiu super

Bo i tak ponury żniwiarz ukróci twój harmonogram

Powiem ci prostą prawdę, wszyscy jesteśmy w dupie

Dlatego przewidywanie przyszłości to astrologia

Łuki i Wojtas, gramy w to wuchte lat ziomal

Najpierw liczyli nam rymy, później liczyli nasz hajs

Ty w modnych ciuszkach się starasz wyglądać niczym bankomat

My w balaclavach jak Hamas robimy napad na bank

Gram rap nie pod rotacje, to mix chamstwa i wyzwisk

A wasze wsparcie pomaga utrzymać w życiu mi balans

Byłem spłukany, nim przyszła ta niby sława i zyski

O mały włos się otarłem o trajektorie Ikara

Już się nie szlajam po barach, oszczędzam nos i wątrobę

Chociaż i tak ciągle słyszę, że wyglądam jak ćpun

W pracy też non-stop gadali, że łysy ryj mam jak złodziej

Nawet jak na trzy zmianówce zapierdalałem za dwóch

Na chuj właściciel knajpy nagle chce mieć ze mną fotkę

Kiedy tu wszedłem, to mierzył mnie z pogardą jak śmiecia

Lecz gdy kucharze podbili, żeby zbić ze mną piątkę

To nagle zaczął się ślinić i krzywo gębę zacieszać

Jebać, czerwony dywan, nie jesteśmy pudelkiem

A wasz kurewski światopogląd od mojego odbiega

Zatoka Perska, płoną szyby naftowe w Kuwejcie

Jak znaki dymne puszczamy dzisiaj to ścierwo do nieba

Nadal nie lubię upałów, wypatruję ciągle deszczu

Nie lubię garniaków, wychowany w świecie dresów

Tu, gdzie ginie przyjaźń przez odrobinę cash'u

Na zerwanych linach odnajduję balans

Nadal nie lubię upałów, wypatruję ciągle deszczu

Nie lubię garniaków, wychowany w świecie dresów

Tu, gdzie ginie przyjaźń przez odrobinę cash'u

Na zerwanych linach odnajduję balans

- It's already the end -