Szczur we mgle - K. Rime

Szczur we mgle

K. Rime

00:00

04:08

Similar recommendations

Lyric

Czym by było moje życie bez kokainowej ścieżki

Może szczęściem

Czym by było moje życie gdyby ciągle z niego nie kpił

Zmienił podejście

Ile bym dał by wszystko nagle było proste tak

Znowu być dzieckiem

Ile bym dał by nasze istnienia złączyć mostem brat

Życie i więcej

Czym by było moje życie bez kokainowej ścieżki

Może szczęściem

Czym by było moje życie gdyby ciągle z niego nie kpił

Zmienił podejście

Ile bym dał by wszystko nagle było proste tak

Znowu być dzieckiem

Ile bym dał by nasze istnienia złączyć mostem brat

Życie i więcej

Skulony jak noworodek

Prenatalna próżnia dymna

To nie słońce mnie przenika

Mrok jak promienie rentgena

Zło wyłazi jak egzema

I szpeci wszystko co piękne

Na drodze do piekieł jadę po ostatnią udrękę

Tu nie jest pusto

Szpila godzi w me lędźwie

To martwe towarzystwo w bagażniku ze mną jedzie

Eskarawanoa wolno wiezie mnie w odludne miejsce

Czeka na mnie wajcha do uścisku już wyciąga ręce

Nigdy nie klęknę – co za kłamliwe frazy

Ile razy tak bredziłem, dzisiaj padłbym do stup czarnej damy

W życiu brodziłem zamiast płynąc

W labiryncie zabłądziłem

Na mój widok pęka lustro

Zszarzało płótno, kiedy zblakły kolory

Dziecięce wspomnienia zjadły złe potwory

Nagle wracają do mnie te mentalne fotografie

Już za późno cofnąć błędów nie potrafię

Czym by było moje życie bez kokainowej ścieżki

Może szczęściem

Czym by było moje życie gdyby ciągle z niego nie kpił

Zmienił podejście

Ile bym dał by wszystko nagle było proste tak

Znowu być dzieckiem

Ile bym dał by nasze istnienia złączyć mostem brat

Życie i więcej

Błąkam się bez celu niczym niespokojne duchy

Uwięzione przez ten padół, blokują wędrówkę duszy

Czy moje ciało kryje więcej skrup niż matrioszka

Na ciele nie stygmaty, tylko blizny – kara boska

Ból się pojawił, został

Zmrokiem związał supeł

Jeśli istniej bóg, chyba ma mnie za kukłę

Marzenia stukłem, chyba były za kruche

Kolejny kopie dół, nie na fundament tylko trumnę

Noe spałem cała noc, a może śnie na jawie

Gonitwa myśli pędzą jak f-16

Nie mam już naście lat, gdy pogrążony w zabawie

Kowboje czy Indianie, to nie ketchup ja naprawę krwawię

Życie jak znamię, pogłębia ranę, grzebie palcem

Myślałem znam ja a stałem się Niewiernym Tomaszem

Nad sobą płacze, a sądziłem ze wylałem łzy

Przelał się kielich, policzone moje dni

Czym by było moje życie bez kokainowej ścieżki

Może szczęściem

Czym by było moje życie gdyby ciągle z niego nie kpił

Zmienił podejście

Ile bym dał by wszystko nagle było proste tak

Znowu być dzieckiem

Ile bym dał by nasze istnienia złączyć mostem brat

Życie i więcej

Poranne słońce kuje zmęczone oczy

Jakbym był wampirem przepitym krwią, stworzeniem nocnym

Z wyroczni płyną łzy a sądziłem że tam susza

Samobójczy rękoczyn los na mnie wymusza

Mój czas się skończył, w ustach spoczywa stal

Już grają marsz żałobny czekam na komendę pal

Zamykam oczy, wreszcie odpocznę

Szczur We Mgle PS nie przychodź na mój potrzeb

- It's already the end -