94 - Tymek

94

Tymek

00:00

03:57

Similar recommendations

Lyric

Szczylu, 94' rocznik, mam swoje pieniążki, mam swoje błyskotki

Yeah

Szczylu, 94' rocznik, mam swoje pieniążki, mam swoje błyskotki

Niosłem to na barkach tu chociaż nie miałem forsy

Mama sprzątała te chaty za te parę drobnych

Ale miałem co jeść, dzisiaj dziękuję pięknie

Jedziemy na wakacje, jemy se na mieście

Zarabiam tą pensję twoją jednym wersem

Nie dowierzałeś, yeah, ey,ey

Mam przejebane faski we łbie, nie każdy to kuma

Nie każdy wyciąga tą głowę z dupy by coś skumać

Jestem pojebanym typem, który mówi ci jak fruwać

To wszystko ta sama historia jak kolejna nuta

Widziałem jak rzucali mi piach w oczy

Potem liczyli, zmieniali zdania, hajs zaskoczył

Nie miałem planów, wielkie ambicje pisały prozy

Jestem indywidualnym typem co se marzy trochę

Ty pytasz się mnie jak się tu znalazłem

Długi marsz w wielką wyobraźnię

Ty pytasz się jak się tu znalazłem

Długi marsz i bagaż doświadczeń

Widziałem jak rzucali mi piach w oczy

Potem liczyli, zmieniali zdania, aż hajs zaskoczył

Nie miałem planów, wielkie ambicje pisały prozy

Jestem indywidualnym typem co se marzy trochę

Szczylu, 94' rocznik, mam swoje pieniążki, mam swoje błyskotki

Niosłem to na barkach tu chociaż nie miałem forsy

Mama sprzątała te chaty za te parę drobnych

Ale miałem co jeść, dzisiaj dziękuję pięknie

Jedziemy na wakacje, jemy se na mieście

Dzisiaj zarabiam pensję tą twoją jednym wersem

Nie dowierzałeś, ej, łu!

Jakiś czas temu jeszcze tylko chłopak głupi

Teraz dalej młody chłopak, ale mądry bardziej

I już wiem, ze jednak nie da się wszystkiego kupić

Czasem mogę się smucić, ale

Jak nie masz nic na starcie, nie ma homara w karcie

Jak nikt ci nie pokaże palcem w końcu sam coś znajdziesz

To obaj mówili na to żarcie

Tu lepiej nic nie gadać tylko skupić się na hajsie

Za całe życie w gardzie, leże na kanapie lub w jacuzzi albo wannie

Albo leże na pannie gdy czułem jestem nisko się złożyło

Że w Ferrari, ale nigdy więcej na dnie, ten kto już nie spadnie

Wiec to życie raczej pewne dla mnie

Tak samo dla mojego składu

Lepszy widok z rana cycków niż więziennych kadłub

Świat ma jeszcze wiele smaków, chce spróbować każdy

Wtedy indywidualnie będę wiedział jak zbudować własny

Szczylu, 94' rocznik, mam swoje pieniążki, mam swoje błyskotki

Niosłem to na barkach tu chociaż nie miałem forsy

Mama sprzątała te chaty za te parę drobnych

Ale miałem co jeść, dzisiaj dziękuję pięknie

Jedziemy na wakacje, jemy se na mieście

Dzisiaj zarabiam pensję tą twoją jednym wersem

Nie dowierzałeś,

Moje bloki, robię betonowe kroki w nich

Narkotyki, zabobony, kurwo drogi kicz

Patryk, Tymek, Mati - złote chłopaki

Do paki nie trafię pewnie, ale tracki siedzą zawsze

Bape, co, Sheraton

To nie nazwy pokemonów, a jak gram to sto

Siada mi bania nie, że kariera mnie zgniata

Po prostu mogłem coś zmienić kiedy myślę o tych czasach

Mogłem przytulić, powiedzieć, że masz mnie

Nie nagrywać tamtych wersów za które dziś wstydzę się

94' rocznik mam, dziewięć cztery fobii, gdy

Tysiące duchów głośno krzyczą moje zwrotki

Uśmiech mojej mamy daje więcej niż to siano

Kiedy widzę jak się buja gdy syn rozpierdala grając

Kochany bracie, osiedle czeka na EPkę

Chce się bujać u ciebie na koncercie

Szczylu, 94' rocznik, mam swoje pieniążki, mam swoje błyskotki

Niosłem to na barkach tu chociaż nie miałem forsy

Mama sprzątała te chaty za te parę drobnych

Ale miałem co jeść, dzisiaj dziękuję pięknie

Jedziemy na wakacje, jemy se na mieście

Dzisiaj zarabiam pensję tą twoją jednym wersem

Nie dowierzałeś, yeah, ey,ey

- It's already the end -